Często sposoby cumowania jachtu przypominają te podpatrzonych z rodzimych parkingów samochodowych. Z efektami bywa różnie. Najczęściej kosztownie i boleśnie. Zatem jak “zaparkować” jacht, kiedy marina jest zatłoczona?
Burtą, rufą czy dziobem?
Niestety najczęściej w porcie administracja i bosman nie pozostawiają nam zbyt dużego wyboru. Cumowanie jachtu burtą, choć najłatwiejsze to zazwyczaj nie jest zbyt dobrze postrzegane zwłaszcza przez obsługę bosmanatu. Zatem pozostaje dziób i rufa.
Najlepiej, cumować rufą. Ma to znaczną przewagę nad cumowaniem dziobem w postaci łatwego wsiadanie i wysiadania z jachtu oraz zdecydowanie łatwiejszego odbijania do kei. Cumowanie jachtu dziobem jest nieco łatwiejsze i zapewnia więcej prywatności załodze.
Cumowanie jachtu: Jak to zrobić?
Co najważniejsze. Rób to powoli. Przesadzając z prędkością, możesz stracić wiele: od rozbitego pomostu i rufy, przez złamaną kończynę, po zdobywany latami szacunek wśród płci przeciwnej. O ile to ostatnie pójdzie w zapomnienie lub stanie się legendarną towarzyską historią, o tyle złamana kończyna może okazać się problematyczna przez dłuższy czas.
Zanim zaczniesz manewr przygotuj cumy, pagaje, odbijacze. Te ostatnie nawet w przypadku wpadki pozwolą nam drastycznie zniwelować możliwość zniszczenia poszycia jachtu własnego i sąsiedniego. Jeśli jest płytko, podnieś miecz i płetwę sterową – najlepiej do połowy, nigdy w całości. Całkowite jej wyciągnięcie bardzo ogranicza sterowność, a ta jest niezwykle przydatna przy manewrach portowych.
Inaczej jest w przypadku silnika z rumplem. Jeśli nasz jacht jest w niego wyposażony, warto podnieść w całości płetwę sterową i sterować silnikiem. Dzięki temu manewrowalność jest bardzo duża. Cumując w ten sposób rufą, sternik może kontrolować cały proces i w wielu przypadkach praktycznie samodzielnie przeprowadzić cały proces dojścia do kei. Ten sposób jest rekomendowany niedoświadczonej załogi (np. korzystających z oferty czarter bez patentu).
Kotwice w ciasnym porcie zazwyczaj nie będą nam potrzebne, gdyż zaczepiamy się do boi cumowniczej. Natomiast wykonując manewr, sprawdzaj głębokość i zmniejszaj prędkość jachtu.
Najlepiej cumować pod wiatr, który będzie zmniejszał naszą prędkość i stanowił dodatkowy opór. A to pozwoli nam łatwo wyhamować jeszcze przed keją, a nie już na niej. Po powolnym podejściu do kei rzucamy cumę na słupek i dopiero skaczemy na pomost. Możemy też rzucić linę załogantowi, który wcześniej zszedł na pomost. Zaczepiamy cumę o boję cumowniczą od strony dziobu.
Cumowanie jachtu: Jak tego nie robić?
Przede wszystkim nie należy próbować hamować jachtu siłą własnego ciała (czytaj kończynami), wykorzystujemy do tego silnik. Próba zatrzymania jachtu np. nogą może skończyć naprawdę fatalnie.
Nie należy również odwracać się przodem do silnika, ponieważ wtedy łatwo o pomyłkę kierunku manewrowania.
Jeśli używamy kotwicy (np. cumując przy plaży), nie wrzucamy jej do wody, a wkładamy ją powoli.
Kolejną ważną zasadą jest, by nie skakać z cumą w ręku. Lina może o coś zaczepić i nas wyhamować. A to w najlepszym wypadku poskutkuje gwiazdorskim nurkowaniem i odrobiną wstydu.
Trening czyni mistrza
Oczywiście nie od razu Rzym zbudowano dlatego, jeśli nie czujesz się pewnie, na początek warto wybrać jachty mniejsze takie jak Sasanka Viva 600, Sasanka Viva 700 lub Tes 678 BT. Jeśli jednak zależy Ci na jachcie dużym, idealne będzie Tango 30 ze sterem strumieniowym ułatwiającym manewrowanie w portach.